środa, 8 lutego 2012

Stefan Sawicki: Norwidowy człowiek

Jako uzupełnienie i niejako podsumowanie  "pomnikowych" wpisów zamieszczam dziś za sugestią i zgodą prof. Stefana Sawickiego tekst jego wystąpienia wygłoszony 4 czerwca 2007 roku podczas uroczystości odsłonięcia pomnika Cypriana Norwida przed gmachem Collegium Norwidianum KUL. 






Stefan Sawicki
Norwidowy człowiek


Niezwykły to poeta. Niedoceniany przez dziewiętnastowiecznych czytelników i krytyków, stał się patronem nam współczesnych pisarzy. Powołują się nań - przynajmniej w teorii - dwudziestowieczni intelektua­liści, którym imponuje jego niezależna, niepokorna postawa wobec możnych tego świata. Jego myśl o narodzie, miłująca a zarazem mocno krytyczna, stawała się szczególnie aktualna w czasach próby: w zmaganiach okresu okupacji i mniej odległego stanu wojennego. Norwid przekraczał świadomość sobie współczesnych w zakresie wiary, bliski był chrześcijaństwu w ujęciu Vaticanum II. Jeden z myślicieli katolickich nazwał go największym polskim teologiem.
Co jest głównym powodem tej ciągłej aktualności? Co sprawia, że z daw­nych naszych poetów jest Norwid najbardziej żywy i aktualny? Decydujące znaczenie ma - jak sądzę - to, że jego drogą jako pisarza był od początku do końca człowiek. Widziany szeroko, głęboko rozumiany, ukazywany w róż­nych wymiarach, dążeniach i uwikłaniach.
Najzwięźlej, najbardziej syntetycznie określa pojmowanie człowieka przez Norwida formuła z noweli Bransoletka - „doczesny jest co chwila, a wieczny zawsze". Językowa postać tej gnomy wysuwa na plan pierwszy - aspekt cza­sowy. Każda chwila w doczesnym życiu jest zarazem chwilą naszego życia wiecznego. Żadna z tych chwil doczesnych nie ginie. Czas człowieka — zgodnie z jego wyczuciem nieśmiertelności własnego „ja" - jest ciągły, nie ma w nim w istocie żadnej zasadniczej cezury. On trwa, od początku wpisany w wieczność.
Ale nie tylko to zawiera się w Norwidowej myśli. „Doczesność” znaczy też ograniczoność. Człowiek jest ograniczony w działaniu i myśleniu, mimo zwy­cięskich osiągnięć i wielkich odkryć. Ograniczony wszystkim, co go otacza, i samym sobą wreszcie. A równocześnie ma udział w wiecznej Bożej inteligen­cji, jest jej śladem, kimś niemal anielsko wywyższonym. „Pył marny i rzecz Boża" - to znowu określenie Norwida, wskazujące na potrzebę równowagi tych dwóch odniesień, która pozwala  zachować właściwą nam „człowieczość", po­korną, czyli prawdziwą świadomość samych siebie.
„Doczesny" to nadto uczestniczący w tym wszystkim, co ziemskie: w życiu rodziny, społeczeństwa, narodu, przyrody. Tworzący kulturę. Czyniący mądrze sobie ziemię poddaną. Stwarzający dziś z wierną pamięcią o przeszłości i z odpowiedzialnością za jutro. Działający w oparciu o własne decyzje, ale podległy przecież „wieczności" w ocenach i osądach, uzależniony od niej w su­mieniu.
Norwidowa „doczesność" w życiu człowieka to także słabość, łatwość popełniania błędu, „co chwila" ześlizgnięcia się lub zanurzenia w grzech. Ale popełnione zło, nieraz upokarzające lub przerażające, może być w rezultacie uświadomieniem naszej słabości, początkiem wewnętrznej przemiany. Boża „wieczność" jest - mówiąc słowami ukochanego przez Poetę św. Pawła - źród­łem nowej „siły, która się w słabości doskonali", która jest budzicielem i pias­tunką naszej świętości.
Jest wreszcie w myśli Norwida „doczesność" bliska „wieczności" w aspek­cie egzystencjalnym. Śmierć nie jest granicą bytu i nie-bytu. Stanowi jedy­nie cezurę między znanym nam ziemskim i innym, ponadnaturalnym - którego nie znamy, ale o który woła cała nasza natura - sposobem istnienia. Norwid mówi o „s-konie", skonaniu, czyli dokonaniu, dobrym spełnieniu pewnego tylko, ziemskiego etapu naszego wiecznego życia. Człowiek jest „starszy" od śmierci, czyli w Norwidowym znaczeniu tego słowa: dłużej niż śmierć trwa­jący, przekraczający w swym wiecznym życiu śmiertelną granicę doczesności.
Ta symultaniczność w widzeniu człowieka: doczesność-wieczność wi­doczna jest w całej twórczości Norwida. Usiłuje on przez „czasowe" usłyszeć i dostrzec „wieczne". Ukazuje ludzi,
[...] co w rzeczach potocznych

Trzeźwi będąc, są przecież w wieczne zachwyceni...

Norwid nie był mistykiem, wypatrywał śladów Boga w codzienności: w spotkanym człowieku, w zdarzeniu, które stawało się epifanią, w miłosiernym geście czy słowie, w pięknie, które jest kształtem i śladem Bożej miłości.
Każdy z nas jest - według Norwida - zwykłym człowiekiem, ale równo­cześnie czymś nie-zwykłym: kapłanem, choćby „bezwiednym i niedojrzałym".
Chleb w jego poezji zyskuje wymiar niemal eucharystyczny, a praca „na to jest [...], by się zmartwychwstało". Każde cierpienie ma sens, gdy wpisuje się w krzyż Chrystusa. Każda łza woła o ostateczne otarcie, to z Janowej Apokalipsy. A kwiat? - rośnie i rozwija się dzięki trosce ogrodnika, ale innemu Ogrodnikowi zawdzięcza to, że j e s t  i  że jest piękny.
Wydaje się, że w tym wielowymiarowym widzeniu człowieka, związanego we wszystkim z ziemią, a równocześnie ziemię przekraczającego, można się dopatrywać tego, co specyficznie Norwidowe i co dzięki sile poetyki pisarza staje się bliskie również tym, którzy są oddaleni od problematyki „wieczności" - jakkolwiek, nie tylko po chrześcijańsku, pojmowanej. Znak bowiem językowy, jeśli jest dojrzały w swym wieloznaczeniu, staje się poetycko sugestywnym i przekonującym symbolem.
Szeroka Norwidowa wizja człowieka, wyrastająca z głęboko rozumianego chrześcijaństwa, odpowiadająca na pytanie: kim jest człowiek?, nabiera w utwo­rach pisarza ogólnoludzkiej wymowy. Sprawia, że wiersze Norwida uznają za „swoje" nawet ludzie nie przyznający się do chrześcijaństwa. Uwiarygodniają tekstami Norwida swoje poglądy radykalni głosiciele wolności. Przywołują je w potrzebie politycy. Szkoły i instytucje wybierają Norwida na swego patrona. Cytują go kaznodzieje, cytują zresztą wszyscy. Bo „myśli" Norwida, jak żadnego w tym stopniu pisarza, weszły do ogólnego języka literackiego Polaków.
Mniej dziwi na tym tle, że najczęściej cytowanym poetą w wypowiedziach Ojca Świętego Jana Pawła II jest właśnie Norwid. Że Papież z okazji 180. rocz­nicy urodzin Poety napisał i ogłosił obszerny tekst, w którym nazwał Norwida „jednym z największych poetów i myślicieli, jakich wydała chrześcijańska Euro­pa". Nie dziwi też, że wyrzeźbiona w brązie postać Norwida stanęła przed Collegium Humanisticum Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Trudno by znaleźć innego pisarza, innego myśliciela, który by tak głęboko i tak wszechstronnie wyrażał to, co jest istotą i drogą naszej chrześcijańskiej humanistycznej Uczelni. I który mógłby być godniejszym patronem naszych narodowych tradycji, a równocześnie naszej współczesnej obecności w Europie i świecie.

Źródło: Czterdzieści i cztery studia ofiarowane profesorowi Marianowi Maciejewskiemu, red. Dariusz Seweryn, Wojciech Kaczmarek, Agata Seweryn, Lublin 2008, s.291-293

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz