poniedziałek, 4 lutego 2013

Coś ty, Warszawie, zrobił fortepianie…


Chciałem się podzielić dziś z Państwem smakiem mojej porażki. I nie tylko mojej.

Wymyśliłem sobie zorganizowanie w związku z obchodami 150 rocznicy powstania styczniowego okolicznościowej wystawy, przed Pałacem Staszica w Warszawie, poświęconej 150 rocznicy zniszczenia słynnego instrumentu, ważnego elementu genezy powstania „Fortepianu Szopena”. Właśnie w tym miejscu i we wrześniowym czasie. Wystawy poświęconej Norwidowemu arcydziełu i Chopinowi.
Bawiąc w listopadzie 2012 roku w stolicy, nomen omen trzynastego, zaszedłem do Muzeum Chopina. W swej naiwności myślałem, że to najodpowiedniejsza instytucja, która mogłaby poprzeć mój pomysł. Przyszedłem z całą koncepcją wystawy, a zatem z gotowym niemal daniem na talerzu. Panią kustosz, z którą rozmawiałem po przedstawieniu się, pomysł bardzo się spodobał. Ale skierowała mnie do ważniejszego kustosza. Do tegoż napisałem następnego dnia maila ze szczegółową informacją o mym projekcie. 
Cisza. 
Po kolejnym mailu otrzymałem informację, że sprawa została przekazana do rozważenia Dyrektorowi Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina, którego Muzeum jest działem. 
Cisza. 
Po kolejnej interwencji podano mi kontakt bezpośredni do asystentki Dyrektora, do której wysłałem kolejne zapytanie. 
Cisza. 
Dwa maile z mojej strony. 
Cisza. 
I tu w zasadzie historia się kończy. Do dnia dzisiejszego nie otrzymałem żadnej odpowiedzi ani od p. asystentki, ani od Dyrektora (którego nazwiska nie można znaleźć na stronie muzeum), ani od dyrektora Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina, któremu podlega muzeum i do którego pisałem po kolejnych kilku tygodniach ciszy. Instytucje zafiksowały budżety na 2013 rok i nie ma praktycznie szans na realizację pomysłu wystawy. 
To, że z takim lekceważeniem potraktowali mnie urzędnicy instytucji utrzymywanej za publiczne pieniądze, mogę przeboleć. Jakkolwiek urzędnik jest w obowiązku odpisać na pismo. Żal mi tylko, że tak prosty i niekosztowny pomysł został storpedowany czyjąś inercją i ewidentnym brakiem decyzyjności. A wystarczyło napisać „nie jesteśmy zainteresowani” i szukałbym w ubiegłym roku innych możliwości. Milczenie urzędnicze złotem nie jest. 
I tak się dzieje w naszym państwie. 
Z organizowania wystawy muszę zrezygnować, czego bardzo mi żal. Była świetna okazja. A o tym, jakiej kompetencji są urzędnicy utrzymywani za społeczne pieniądze, musiałem publicznie poinformować.
Nec sutor...?
Adam Cedro

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz