Fragment z ostatniego rozdziału książki:
[...] Renesans zainteresowania twórczością autora Vade-mecum, który nastąpił rychło po jego śmierci, tylko formalnie objął jego dramaturgię. O ile poezja, myśl społeczna, filozoficzna, polityczna nawet - znalazły swoich licznych wyznawców, rzecz inaczej ma się z dramatami. Wprawdzie, poczynając od 6 czerwca 1908, kiedy odbyła się prapremiera Krakusa - dramaty Norwida trafiły na scenę zawodową ponad 40 razy (nie licząc realizacji telewizyjnych i radiowych), ale na palcach jednej ręki można policzyć przedsięwzięcia uwieńczone sukcesem. Toteż nie dziwi opinia krytyka, że dramaty Norwida „grają teatry nadal, jak się wydaje, nie tyle z autentycznego przekonania i potrzeby, co raczej poczucia kulturalnej powinności”[5]. Dwadzieścia lat wcześniej Zdzisław Jastrzębski przedstawiał odmienną prognozę: „choć wielokrotnie dopominano się o włączenie dramatów »czwartego romantyka« do stałego repertuaru - nikt tego zadania nie podejmował. Na dobre - mimo kilku interesujących inscenizacji - Norwid dla teatru nie został jeszcze odkryty”[6].
Teatr tego odkrycia nie potwierdził. Przeciwnie, podczas jubileuszowej sesji norwidowskiej w Jeleniej Górze, zwołanej w siedzibie teatru jego imienia, wypowiedziane zostały takie słowa o Norwidzie: „jest to poeta, który nas prowokuje do sporów, do dyskusji. I na pewno jednym z takich dylematów jest dylemat teatralności dramaturgii Norwida. Jak to jest właściwie? Poeta stworzył teksty, przez znawców uznane za teksty wielkie, ale jego sukces teatralny nie jest na miarę wielkości przypisywanej tym tekstom w lekturze"[7]. Rzecz charakterystyczna, o ile historycy literatury podkreślają teatralność dramaturgii Norwida, o tyle praktycy i krytycy akcentują poetyckość, wybitne walory literackie tej dramaturgii, często gęsto na karb niedostatecznej teatralności czy wyczucia potrzeb sceny zrzucając sceniczne niepowodzenia sztuk Norwida. Wśród badaczy zrodziła się opinia, że choć dramaturgia Norwida jest teatralnie interesująca, to pod względem wartości literackich i problematyki ustępuje pozostałym dziedzinom twórczości poety[8]. Jedynie Alina Witkowska - spośród historyków literatury - odmawia dramaturgii Norwida zarówno wybitnych walorów literackich, jak i teatralnych[9], spośród praktyków zaś Kazimierz Braun akcentuje wartości teatralne tej dramaturgii, niżej ceniąc jej walory literackie[10].
Jakie są powody takiego stanu rzeczy? Czy mamy do czynienia nadal z lenistwem intelektualnym publiczności i twórców teatralnych? A może splot takich okoliczności, jak:
/1/ długotrwały proces wprowadzania dramaturgii Norwida do obiegu czytelniczego, zakończony dopiero w r. 1971,
/2/ poczucie historycznego długu, nadające premierom norwidowskim specyficzny nastrój, sugerujący publiczności, że ma do czynienia z archeologicznym znaleziskiem,
/3/ czas dominacji teatru inscenizatora - w okresie wzmożonego zainteresowania dramaturgią Norwida w latach 60. i 70., a pozostający w dysharmonii z wewnętrzną jej poetyką,
/4/ niepodatność tej dramaturgii na takie manipulacje interpretacyjne, które umożliwiałyby aluzyjne porozumienie z publicznością (zwłaszcza w okresie znacznych ograniczeń cenzuralnych, kiedy repertuar romantyczny i klasyka pełniły funkcję tekstów zastępczych),
/5/ zdefektowany kształt większości utworów, wymagający wysiłku rekonstrukcyjnego[...],
Tomasz Miłkowski, Teatr Norwida, Wydawnictwo Naukowe Grado, Toruń 2013
informacja za:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz