czwartek, 7 listopada 2013

Laudacja dla Krzysztofa A. Jeżewskiego

Na wirtualną rzeczy pamiątkę zamieszczam tekst laudacji autorstwa Wojciecha Kudyby wygłoszonej przed wręczeniem Laureatowi Medalu Fundacji Norwidowskiej w Lublinie, 5 listopada 2013 roku.


Laudacja

Niech wolno mi będzie zacząć od przypomnienia pewnego obrazu:
Choć w 2009 roku paryskie targi książki poetyckiej zaczęły się rano, autobus wyjechał na ulice Dzielnicy Łacińskiej dopiero po południu. Czerwcowe soboty prawie zawsze ogarnia zgiełk, tym razem jednak plac Saint Sulpice wypełniał wyjątkowo gęsty tłum, falujący wokół stoisk z tomikami wierszy.
Także autobus nie mógł narzekać na brak pasażerów, był w nim jakiś rodzaj obietnicy, na którą nie mogą sobie pozwolić te, które regularnie przeciskają się przez skrzyżowania przy bulwarze Saint Germain. Ich winą jest barwa – spłowiała, wpadająca w szarość. Ten miał w sobie dawną, żywą zieleń, w ogóle był dawny, pamiętał czasy Francoisa Mauriaca i Paula Claudela – można było przypuszczać, że na siedzeniu pod oknem, z głową ukrytą w gazecie wraca nim do domu Jacques Maritain, a mężczyzna, który właśnie wysiadł przy ogrodzie luksemburskim to Gabriel Marcel lub Paul Ricoeur. Obietnica była jednak nie tyle w kolorze, ile raczej w słowach. To, że autobus wypełniały dobrze modelowane, wyraziste słowa wydaje mi się ważne. Nie było w nim zgiełku – były  słowa, które miały w sobie obietnicę. Miały w sobie obietnicę, bo przybywały za daleka –  z poezji, z Polski. Konduktor czytał paryskim pasażerom własne przekłady wierszy polskiego poety – Cypriana Kamila Norwida. Nazywał się Krzysztof Jeżewski.
Pozwoliłem sobie przywołać tę scenę, ponieważ w osobliwy sposób syntetyzuje ona rozmaite obszary działalności bohatera dzisiejszej uroczystości. ‘Coducteur’  to w języku francuskim nie tylko konduktor, ale także ‘przewodnik’, a nawet ‘pasterz’ – to ktoś, kto prowadzi, organizuje, troszczy się, zachęca i tłumaczy. Krzysztof Jeżewski od wielu lat jest cenionym tłumaczem literatury polskiej na język francuski. Dziś –  gdy zwrot kulturowy w badaniach nad przekładem uwrażliwił nas na pozafilologiczne aspekty pracy translatora – wypada wspomnieć nie tylko o ogłoszonych przezeń tłumaczeniach, lecz także, a nawet przede wszystkim o różnorodnych wysiłkach osadzenia tłumaczonej twórczości i legendy tłumaczonego autora w nierodzimym otoczeniu cywilizacyjnym. Rola tłumacza czasem mieści w sobie przecież także rolę konduktora-przewodnika – usiłującego nakłonić roztargnionych, zajętych sobą podróżnych do otwarcia na to, co inne, na dialog z tym, co jawi się zrazu jako obce, niezrozumiałe lub wręcz – odpychające. Ten, kto tłumaczy, nie porusza się w przestrzeni aksjologicznie neutralnej. Wręcz przeciwnie – jeśli chce być słuchany i słyszany, musi wskazać nie tylko na obecność innego, ale i na jego na wartość.
       Podobne gesty często wpisują się w ramy zjawiska, które określamy mianem kultu pisarza – dokonują się w obszarze ponadindywidualnym, społecznym, nierzadko mają w tle zaplecze instytucjonalne. Od 2003r. Krzysztof Jeżewski pełni funkcję prezesa paryskiego Towarzystwa Przyjaciół Norwida „Les Amis de C.K. Norwid”, konsekwentnie budując szersze zaplecze działań na rzecz u-przytomnienia polskiego poety współczesnej kulturze francuskiej. Trudno nie docenić zabiegów wzmacniających wizualną obecność śladów poety w materialnej substancji miasta. Powiodło się założenie skweru im. C. Norwida w dawnym Ivry, w 13 dystrykcie Paryża i umieszczenie w nim poświęconej pisarzowi tablicy przestrzennej dłuta  Kazimierza Śliwy. Udało się też umieścić w Zakładzie św. Kazimierza gablotę norwidowską (dłuta Marcina Rząsy).
     Jeszcze ważniejsze wydają się zabiegi mające na celu silniejsze osadzenie autora Promethidiona w niematerialnym pejzażu Paryża –  a więc całej Francji –  w jej życiu naukowym, muzycznym i literackim. Trudno wyliczyć wszystkie wygłoszone przez Krzysztofa Jeżewskiego odczyty o Norwidzie, wstępy do wystaw poświęconych jego biografii – jak choćby tej, zorganizowanej w 2004 w merostwie Ivry –  prezentacje twórczości pisarza już to podczas wieczorów literackich, spektakli teatralnych czy też muzycznych, już to na antenie radia France Culture i radia Notre Dame. Niektóre z recytacji wierszy Norwida w wykonaniu Krzysztofa Jeżewskiego zostały utrwalone na płycie Podwójny płomieńChopin i Norwid ; La double flamme – Chopin et  Norwid ; Twin flames – Chopin and Norwid. Ściśle rzecz biorąc, ogień słów autora Promethidiona  rozdziela się na płycie na trzy języki – polski francuski i angielski, a towarzyszą mu interpretacje utworów Chopina  światowej sławy pianistów – takich jak Kevin Kenner, Tatian  Szebanova i Lukas Geniusas.  Warto podkreślić starania prezesa „Les amis de Norwid” o to, by rozmaitym, tak przecież licznym norwidowskim „wydarzeniom” zawsze nadawać wysoką rangę i taką oprawę artystyczną, na jaką poeta i sztukmistrz swoim dziełem i życiem zasłużył. Trudno wymienić je wszystkie –  składają się w długi sznur zasług codziennych i cichych. Wypada przecież zaznaczyć, że są wśród  niech takie, które w szczególny sposób zwracają się do środowisk akademickich – myślę o organizacji kilku norwidologicznych sympozjów naukowych i festiwalu norwidowskiego.
        Ważnym rysem prac Krzysztofa Jeżewskiego jest więc ich zespołowy charakter. W przypadku zabiegów popularyzatorskich obecność charyzmatu współdziałania wydaje się konieczna; tam jednak, gdzie chodzi zmagania z przekładanym tekstem, wybór wspólnoty jest dobrowolną decyzją translatora. Nie zawsze już na etapie tworzenia translatu tłumacz otwiera szerokie pole do negocjowania wyobraźni, buduje mosty pomiędzy rozmaitymi wrażliwościami. W przekładowych pracach Krzysztofa Jeżewskiego podobne postępowanie staje się niemal zasadą. Jest nią zwłaszcza, gdy chodzi o prace nad Norwidem - niemal za każdym razem polski translator zaprasza do swego warsztatu także innych tłumaczy – zwykle rodzimych użytkowników języka francuskiego – jakby właśnie poprzez krzyżowanie wielu perspektyw poznawczych starał się maksymalnie poszerzyć obszar tego, co przekład jest w stanie ocalić. Wydaje się, że ciągu swej długiej praktyki przekładowej zdołał nawet zbudować coś w rodzaju pracowni translatorskiej, w której jeden lub kilku czeladników pochyla się przy lampie nad tekstami, by dopracować  miejsca wskazane przez mistrza. Przekład Fortepianu Chopina powstawał we współpracy z François Xavier Jaujardem, przy niektórych wierszach z wchodzących w skład tomu  Lumières du royaume – współpracowali m.in. Jean Bourilly i Paul Cazin, zaś do prac nad tłumaczeniem Kleopatry i Cezara został zaproszony Claude Henry du Bord.
      Do opisanej roli negocjatora wyobraźni predestynował bohatera dzisiejszego spotkania nie tylko profil ukończonych studiów, ale także bogate doświadczenie emigracyjne. W 1970 r. jako absolwent romanistyki UW na stałe osiedla się w Paryżu i kończy studia polonistyczne na Sorbonie. Stopniowo staje się ważną postacią w kręgach francuskiej polonii, jest człowiekiem-instytucją – cenionym nie tylko za prace organizacyjne, popularyzatorskie i liczne, coraz liczniejsze przekłady, ale także za książki eseistyczne i kolejne tomy wierszy tak bardzo zanurzonych w norwidowym imaginarium. Wydaje się że właśnie „rzecz Norwidowa” w osobliwy sposób łączy rozmaite aktywności Krzysztofa Jeżewskiego, a on sam w jakimś sensie definiuje siebie poprzez Norwida, stając się wytrawnym ambasadorem pisarza. Była mowa o działalności organizacyjnej i popularyzatorskiej, pora przyjrzeć się nieco uważniej samym przekładom.
         Wypada od razu zaznaczyć, że dorobek francuskich tłumaczy twórczości czwartego wieszcza nie jest zbyt obfity, a także podkreślić, że najobszerniejszą część tego dorobku stanowią przekłady Krzysztofa Jeżewskiego.. Koniecznie trzeba też dodać, że tylko jemu udało się wypracować pewną szerszą, długofalową strategię działania, tylko w jego przypadku tłumaczenia utworów Norwida mają charakter systematyczny i, by tak rzec, wznoszący. Ich filarem z całą pewnością jest obszerny korpus Vade mecum, będący całkowicie nowym i pełnym przekładem. Choć zawiera sześć wierszy tłumaczonych wcześniej przez Konstantego Jeleńskiego oraz Yves Bonnefoy ich wersje zostały pod piórem Jeżewskiego mocno udoskonalone. Warto przecież wymienić także dokonane przez tłumacza  przekłady utworów mniej dotąd znanych lub zgoła nigdy nietłumaczonych, jak dramat Kleopatra i Cezar. Szczególnie interesujący materiał badawczy stanowią w moim odczuciu tzw. serie przekładowe, tj. ogłaszane przez tłumacza kolejne translacje tego samego utworu – za każdym razem nieco udoskonalone. Myślę zwłaszcza o tłumaczeniach Fortepianu Chopina, które swymi ramami czasowymi obejmują niemal czterdzieści lat pracy przekładowej…
           Już choćby dlatego, że rzadko udaje się przenieść wszystkie dzieła danego pisarza w obcy obszar językowy, zmuszeni są tłumacze do tworzenia pewnej własnej „całości” utworów artysty, „całości” zawierającej jedynie te rysy przekładanej twórczości, które wydają się najistotniejsze, najbardziej cenne. Dodatkowe ograniczenia nakłada nieuchronna niekiedy „obcość” przekładanych utworów, ich nieprzystawalność do kręgu kultury, w której winny się pojawić. Także owa obcość powoduje pewną „aspektowość” działań translatorskich. Pamiętam, że wiele lat temu Irena Sławińska proponowała zaoferowanie odbiorcy francuskiemu wyboru myśli Norwida, przygotowanie antologii wypełnionej sentencjami poety. Zdaniem badaczki, właśnie Norwid-aforysta miał szansę na porozumienie z francuskim odbiorcą – wyposażonym w znajomość długiej tradycji  aforyzmu francuskiego.  Mówię o tym, ponieważ mam wrażenie, że strategia translatorska Krzysztof Jeżewskiego lokuje się na biegunie przeciwległym. Podstawowym obszarem odniesień nie jest u niego francuska, lecz polska tradycja literacka, a projektowanym czytelnikiem staje się nie tyle współczesny francuski konsument literatury wraz ze swymi czytelniczymi przyzwyczajeniami, ile raczej odbiorca projektowany przez Norwida, rozpoznany przez polskich badaczy jego twórczości.
       Materiału dowodowego dostarczają translatorskie decyzje co do tego, które utwory pisarza wcielić w obcy obszar językowy; sugestie interpretacyjne zawarte we wstępach do wydawanych utworów, a wreszcie i same przekłady aktualizujące ważne dla tłumacza elementy poetyki Norwida. Warto podkreślić, że tylko w niewielkim stopniu odciska na nich swe piętno rzeczywistość wobec literatury zewnętrzna – fale międzynarodowego zainteresowania Polską, mody literackie, elementy polityki kulturalnej. Przekłady Krzysztofa Jeżewskiego są ostentacyjnie niepodległe determinantom zewnętrznym, nie pozwala translator, by „kłaniały się okolicznościom”. Nie ignorują ich. Tom O Szopenie/Chopin  - obejmujący Fortepian Szopena, Nekrolog,, Czarne kwiaty oraz eseje Jana Ekiera i samego tłumacza z pewnością swą obecność zawdzięcza przedsięwzięciom związanym z rokiem szopenowskim. Ale trudno nie dostrzec, że zasadniczym powodem ukazania się tej publikacji nie jest decyzja zarządzających kulturą, lecz wnętrzna logika prac przekładowych Jeżewskiego.
       Ich charakterystyczną cechą jest zamiar pokazania odbiorcy francuskiemu Norwida integralnego, takiego, jaki – za sprawą prac wielu pokoleń norwidologów – jawi się odbiorcy polskiemu. Korpus tekstów Norwida w translatorskim dorobku Krzysztof Jeżewskiego nie odbiega w zasadniczy sposób od ukształtowanej u nas hierarchii dzieł poety. Myślę nie tylko o Vade-mecum, ale także o  tym, że zbiór Lumières du Royaume jest wyborem spośród tych utworów, które niegdyś za arcydzielne uznał profesor Stefan Sawicki, publikując je w zanym zbiorze Wiersze, otwierającym serię wydawniczą « Biblioteka utworów religijnych ». W przeciwieństwie do niektórych tłumczy « rzeczy Norwidowej » Krzysztof Jeżewski nie tylko nie omija problemu religijności Norwida, ale wyraźnie ją podkreśla. Była mowa o decyzjach dotyczących wyboru tłumaczonych utworów, warto jednak wspomnieć także o eseju Cyprian Norwid, poète et penseur catholique, ogłoszonym w « Liberté Politique » w 2001, w którym autor kreśli sugestywny wizerunek poety i myśliciela wyprzedzającego własną epokę, zapowiadającego katolicyzm nowoczesny – mocno osadzony w pogłębionej refleksji na temat ludzkiej osoby, dialogowy i otwarty wobec świata. Nie przyćmiewa tego wizerunku esej Cyprian Norwid, la pensée de l’Empire du Milieu ukazujący zainteresowanie pisarza kulturą Chin, roztaczający śmiałą, oniryczną wizję konfucjańskich zapośredniczeń Norwida.
        Wrażliwość wobec Norwidowej religijności Krzysztof Jeżewski szczęśliwie łączy z przenikliwością w śledzeniu meandrów poetyckiego idiomu autora Quidama. Norwid Krzysztofa Jeżewskiego, nie tracąc nic ze swej głębokiej duchowości jawi się jako innowator w dziedzinie języka, pisarz na wskroś nowoczesny w swych poszukiwaniach  form wyrazu. Wielokrotnie tłumacz podkreśla ten rys wizerunku pisarza we wstępach i komentarzach do tłumaczonych utworów, w odczytach, a przede wszystkim w swych translacjach. Nie doczekały się one dotąd pełnego opisu, nawet jednak z fragmentowych komentarzy skrytych w recenzjach dokonań tłumacza wyłania się obraz translatora głębiej niż inni francuscy tłumacze zatroskanego o odnajdywanie ekwiwalentów językowych innowacji poety.
     Krzysztof Jeżewski jest tłumaczem dzielnym. Kiedy śledzimy historię jego zmagań o uobecnienie dzieł Norwida w kulturze francuskiej chciałoby się powiedzieć, że jest tłumaczem arcy-dzielnym. Są w tej historii momenty szczęśliwe – noszą one imiona kolejnych publikowanych książek. Ale są też długie okresy zmagań o ich wydanie, dramatyczne zwroty maszynopisów, zawiłe dzieje iluzorycznych dotacji, długa lista zaniedbań ze strony wydawców, a wreszcie i karta leczenia komputerowych wirusów o nieznanej etiologii. Arcy-dzielność tłumacza objawia się jednak nie tylko w jego dokonaniach, ale także w marzeniach i planach, w tym, że trwa przy nich – niezrażony przeciwnościami. Czeka na emisję francuski film o Norwidzie. Czeka na wydanie obszerny tom Poemes 1839-1883. W każdy z tych projektów – a wymieniłem tylko najważniejsze – jest Krzysztof Jeżewski  głęboko zaangażowany. Doceniając ogromną pracę, jaką już dla Norwida wykonał, wypada życzyć, by także rozpoczęte przedsięwzięcia doczekały się szczęśliwego do-pełnienia; by były nie tylko poetyczne, ale i dobre, bo – jak wiadomo – „z rzeczy tego świata  zostaną tylko dwie, dwie tylko – poezja i dobroć”.


Dziękuję Autorowi za udostępnienie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz