Cóż powiedzieć: piękna rzecz. Począwszy od szlachetnej okładki zabezpieczonej sztywną folią, porządnej szytej oprawy, po indeksy i spis treści. A przede wszystkim nareszcie pełno kolorowe reprodukcje. Po tylu latach! Każda z prac poety opatrzona została wyczerpującą metryczką, dzięki czemu, jak zakładam, m.in. ujednolici się wreszcie nazewnictwo Norwidowych rysunków.
Edyto, przyjmij wieniec wdzięczności.
A wszyscy sekundujmy, aby ta zamierzona na 7 tomów edycja doszła do skutku i znalazły się środki na jej ukończenie. Należy się to nie tylko Norwidowi, ale przede wszystkim nam.
Z ogromną przyjemnością publikuję kilka zdjeć.
Informacje wydawnicze:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz