niedziela, 31 marca 2019

Jan Zieliński, Spłaszczona nieco

Jan Zieliński
Spłaszczona nieco

Nad ziemią i na ziemi podróż i dwie powieści, czyli ciekawa tegoczesna gawęda


Książka ta, opatrzona dość osobliwym tytułem, ukazała się w Warszawie w roku 1842 – w trzech tomach, bez nazwiska autora ani tłumacza. Adresowana do młodzieży, zawiera szereg utworów nierównej długości, poświęconych podróżom i nauce. Autor posłowia wspomina, że uprzednio wydał był swój przekład Ostatnich dni Pompei Bulwer Lyttona – stąd wiemy pośrednio, że chodzi o Ludwika Paprockiego. Tu, wśród adaptacji utworów E. Sue i Miss Marget, umieścił Podróż nadziemską – znaleziony „w jednym z pism francuskich” obszerny artykuł Pierre’a Boitard, „traktujący o najciekawszej części nauki przyrodzenia w sposobie do pojęcia ogólnego zastosowanym”1.
Narrator, jak typowy bohater romantyczny, słucha słowika i marzy. W tym stanie rozmarzenia pojawia się mu diabeł kulawy, który spontaniczny, egzaltowany okrzyk narratora („O cudowny wynalazku! Zawołałem, jak to rozległe sklepienie niebieskie dziwnie ogarnia poziom światów”) poddaje bezlitosnej analizie i wykazuje jego bezsens z naukowego punktu widzenia: „Primo, to co widzisz nie jest sklepieniem, lecz przestrzenią; secundo ta przestrzeń nie jest niebieską lecz czarną, jak wszystko co nie ma koloru, i taką byś ją widział, gdyby nie była stale napełnioną światłem słonecznym; tertio, sklepienie twoje nic zgoła nie ogarnia, bo przestrzeń jest jak czas bez granic i nieskończona; quatro, poziom znajduje się na ziemi, a nie na niebie, gdzie go nie ma bynajmniej; na koniec wasz zbiór światów, Universum, łącząc w to drobną ziemię na której mieszkasz, kilka małych planetek i dość liche słońce, jest zaledwie punktem w nieskończoności – mniej jak ziarnkiem piasku w oceanie”2.
W dalszym ciągu opowieści diabeł opisuje cały szereg doświadczeń fizycznych, tłumacząc na ich przykładzie działanie siły przyciągania i siły odśrodkowej. A kiedy narrator wyraża chęć ujrzenia ziemi z innego punktu widzenia, „diabeł szczudłowy” bierze go za rękę i z szybkością meteora ruszają w podróż międzyplanetarną.
Pierre Boitard (1789-1859), francuski przyrodnik i popularyzator nauki, ogłosił swe Etudes astronomiques w roku 1839 w konserwatywnym piśmie „Musée des familles”. Rzecz cieszyła się powodzeniem, w roku następnym doczekała się przekładu włoskiego. W roku 1861, a więc pośmiertnie, wydrukowano podobną jego opowieść, przedstawiającą młodemu czytelnikowi jak wyglądał Paryż, zanim na tych terenach pojawił się człowiek3. Dziś Boitard uważany jest za prekursora Verne’a w zakresie opowieści przygodowych, adresowanych do młodzieży i popularyzujących naukę (Etudes astronomiques) i autora pierwszej „opowieści darwinowskiej” (Etudes antédiluviennes)4.
Czytając Podróż nadziemską (polską wersję Etudes astronomiques) dziś, ze znajomością późniejszego rozwoju literatury, trudno nie zwrócić uwagi na fakt, że przekład ten musiał być czytany przez jednego z najważniejszych pisarzy polskich XIX wieku. Rzecz zasługuje na osobne studium, tu tylko dwa znamienne przykłady. Diabeł opowiada o tzw. „małych księżycach”: „Gdy który z nich skutkiem jakiego wstrząśnienia dostanie się w waszą atmosferę, tarcie powietrza unieważnia jego siłę rzutu i spada na ziemię. Wówczas otwieracie usta i oczy, obwołujecie cuda i mniemacie, że wam z księżyca rzucają kamienie; w końcu, chcąc okazać, że coś rozumiecie, nadajecie im nazwę meteorytów, aerolitów, asterolitów, etc.”5. Echa tej przemowy znajdujemy w powszechnie znanym (spopularyzowanym przez piosenkę Wandy Warskiej) wierszu Norwida W Weronie, w słowach „A ludzie mówią, i mówią uczenie, / Że to nie łzy są, ale że kamienie”6. Natomiast wywód narratora: „Zawsze słyszałem, że ziemia była okrągłą; tymczasem rzecz się ma zupełnie inaczej. Nie tylko jest spłaszczoną u obu biegunów; lecz nawet wzdętą przy równiku, co jej nadawało postać ellipsy, mającej dwie osi bardzo zbliżone do środka”7 powraca w otwierającym cykl Vade-mecum wierszu Okólniki w przeciwstawieniu dwóch opinii, ujętych, rzecz znamienna, w cudzysłów:
„Z i e m i a - j e s t   k r ą g ł a - j e s t   k u l i s t a!”
[...]
„U  b i e g u n ó w - s p ł a s z c z o n a - n i e c o...”8
Dziś możemy powiedzieć, że są to niemal dosłowne cytaty z polskiego przekładu francuskiej książki popularnonaukowej dla młodzieży, wydanego w roku 1842, kiedy to Norwid na zawsze wyjeżdżał z Warszawy.

1 [Ludwik Paprocki], Objaśnienie i Sprostowanie, w: Nad ziemią i na ziemi podróż i dwie powieści, czyli ciekawa tegoczesna gawęda, Warszawa 1842, t. III, s. 287, 288.
2 Nad ziemią i na ziemi podróż i dwie powieści, czyli ciekawa tegoczesna gawęda, wyd. cyt., t. I, s. 72-73.
3 Por.: Pierre Boitard, Etudes antédiluviennes – Paris avant les hommes. Paris 1861, Passard.
4 Zob.: Marc Angenot, Science Fiction in France before Verne, “Science Fiction Studies”, vol. 5, part 1, March 1978.
5 Nad ziemią i na ziemi podróż i dwie powieści, czyli ciekawa tegoczesna gawęda, wyd. cyt., t. I, s. 98.
6 Norwid, Pisma wszystkie, t. II, s. 22.
7 Nad ziemią i na ziemi podróż i dwie powieści, czyli ciekawa tegoczesna gawęda, wyd. cyt., t. I, s. 94.

8 Norwid, Pisma wszystkie, t. II, s. 13.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz