Nabywcy, znawcom twórczości Norwida, a nie ukrywam że również i mnie, coś za mało Norwidowski się wydawał. Owszem, w samych motywach - Chrystusa pomagającego dźwigać krzyż człowiekowi - jest coś specyficznego dla Norwidowej teologii, ale na plastykę i technikę patrząc - do żadnej innej pracy autora "Solo" jest to niepodobne.
Otrzymałem właśnie ekspertyzę dr Edyty Chlebowskiej kwestionującą autentyczność rysunku. Za Jej zgodą i w uzgodnieniu z Nabywcą zamieszczam ten dokument. Znakiem XX zastąpiłem tylko nazwisko autora kontrekspertyzy. Dodam jeszcze, że transakcja została unieważniona, a rysunek powrócił do poprzedniego właściciela.
Lublin, 7.01.2015
dr Edyta Chlebowska
Ośrodek Badań nad Twórczością C.
Norwida
Katolicki Uniwersytet Lubelski
Jana Pawła II
Opinia
w sprawie zakupionego przez pana [...] w antykwariacie Altius dzieła sztuki, uznawanego za pracę autorstwa Cypriana Norwida.
Opis obiektu:
Tytuł: Spotkanie Chrystusa
Wymiary: 27,3 x 38,4 cm
Technika: rysunek, tusz lawowany, gwasz, ołówek, papier
Sygnatura: Norwid (prawy dolny róg)
Przedstawiony do opinii rysunek ukazuje scenę figuralną o tematyce sakralnej wkomponowaną w dekoracyjne tło z dominującym motywem stylizowanej, zgeometryzowanej korony cierniowej. Scena przedstawia Chrystusa pochylającego się ku mężczyźnie upadającym pod ciężarem niesionego krzyża. Oprócz okalającego postaci medalionu w formie cierniowej korony na rysunku widnieje rozpięta na całej szerokości banderola usytuowana w górnej części oraz kępy roślinności (m.in. ostów) po bokach. Ponadto, w prawym dolnym rogu pozostawiono puste pole, przypominające kształtem głaz, w który wpisana została ołówkiem sygnatura: „Norwid”. Podstawę rysunku stanowi szkic ołówkowy, który został następnie uzupełniony lawowaniem tuszem w odcieniach szarości i czerni oraz nieznacznie białym gwaszem (tryskająca z boku Chrystusa woda oraz partie twarzy). Na powierzchni banderoli widnieją ślady napisu wykonanego ołówkiem: naszkicowanego wstępnie bardzo lekką kreską lub wytartego gumką (nieczytelne). Ślady delikatnego szkicu ołówkowego widoczne są także wewnątrz medalionu, w bezpośrednim sąsiedztwie postaci.
Mimo, że rysunek jest sygnowany, szereg argumentów świadczy przeciwko uznaniu autorstwa Norwida. Na wstępie wypada zaznaczyć, że w twórczości plastycznej Cypriana Norwida (po dziś dzień zachowało się ponad 1200 obiektów, ponad 700 prac uznanych jest za zaginione – w tym część znana jest z fotografii oraz reprodukcji) nie można wskazać żadnej pracy wykazującej podobieństwa do kompozycji stanowiącej przedmiot niniejszej opinii. Cyprian Norwid (1821-1883) tworzył głównie rysunki (ołówkiem, tuszem) oraz akwarele, znanych jest także kilkadziesiąt prac graficznych (w różnych technikach), kilka obrazów olejnych oraz kilka projektów rzeźbiarskich. Obfity materiał porównawczy w postaci kompozycji rysunkowych Norwida lawowanych tuszem bądź akwarelą, znany autorce niniejszej opinii niemal bez wyjątku z autopsji, nie pozwala na potwierdzenie postulowanej atrybucji.
Poniżej skupię się na analizie kilku najważniejszych elementów oraz aspektów przedstawienia wzbudzających poważne podejrzenia, iż stanowiący przedmiot niniejszej opinii rysunek prawdopodobnie nie jest autentycznym dziełem Norwida.
1. Twarz Chrystusa. W Spotkaniu Chrystusa zwraca uwagę szczególnie nieudolny sposób przedstawienia twarzy Zbawiciela (pomijając fakt silnego zniszczenia rysunku w partii twarzy). Norwid nie odebrał pełnego akademickiego wykształcenia artystycznego, stąd w jego pracach plastycznych wskazać można liczne błędy kompozycyjne, zaburzenia perspektywy oraz błędy anatomiczne w przedstawianiu ciała ludzkiego. Tym niemniej już od lat młodzieńczych ogromną uwagę przywiązywał do sposobu przedstawiania twarzy rysowanych przez siebie postaci (zarówno w ujęciach portretowych jak i imaginacyjnych). Już w okresie gimnazjalnym słynął z umiejętności szkicowania udanych karykatur, a przez całe artystyczne życie głównym, by nie powiedzieć jedynym tematem jego twórczości był człowiek. Tworzył liczne, nierzadko udane portrety, chętnie szkicował niezwykle popularne w epoce „typy i charaktery” oraz komponował kameralne sceny figuralne o rozmaitej tematyce (rodzajowej, historycznej, sakralnej). Bez wątpienia jednym z najsilniejszych „punktów” działalności artystycznej Norwida była umiejętność przedstawiania ludzkiej fizjonomii, charakterystycznych rysów twarzy oraz tworzenia ciekawych imaginacyjnych podobizn, zarówno w typie idealizującym, jak i satyrycznym.
Znanych jest co najmniej kilkanaście wizerunków Chrystusa autorstwa Norwida. Część z nich stanowią kopie i odrysy obcych dzieł (większość z nich poeta zamieścił na kartach autorskiego albumu Orbis: w tym szczególnie liczne kopie wizerunków wczesnochrześcijańskich), ale nie brakuje także wizerunków autorskich, stanowiących efekt twórczej pracy Norwida. Zaginiony rysunek Złożenie Chrystusa do grobu z połowy lat 40., rysunek Chrystus i Barabasz w pretorium Piłata z 1856 r. (również zaginiony), akwaforta Chrystus na krzyżu (Pragnę) z tego samego roku, akwarela Zdjęcie z krzyża[1] ze zbiorów Muzeum Literatury w Warszawie z 1861 r. to przykłady kompozycji, w których rysy twarzy Chrystusa zdradzają indywidualne cechy Norwidowskiej ręki oraz dowodzą, iż artysta całkiem dobrze radził sobie z kreowaniem wizerunku Zbawiciela. W kontekście powyższych spostrzeżeń całkowicie nieudolny sposób przedstawienia twarzy Chrystusa na interesującym nas rysunku wzbudza poważne wątpliwości co do autorstwa Norwida.
2. Elementy florystyczne. Schematycznie potraktowane, sztywne oraz pozbawione znamion indywidualizmu kępy roślin usytuowane po bokach kompozycji (ostu po lewej i nieokreślonych roślin o liściastych smukłych pędach po prawej) również nie znajdują odpowiedników w plastycznej spuściźnie Norwida. Norwid stosunkowo rzadko przedstawiał na swych kompozycjach rozbudowaną scenerię roślinną, tym niemniej liczne drobne elementy florystyczne uzupełniające sceny figuralne posiadają cechy indywidualne i stałe, przede wszystkim nigdy nie są ukazywane w postaci schematycznej. Charakterystyczny dla Norwida sposób wykreślania powierzchni gruntu porośniętej roślinnością, swobodny ale i zróżnicowany, ze szczególnie lubianymi pędami bluszczu i innej, drobnej roślinności o giętkich, wijących się gałązkach znalazł nawet wyraz w dwóch ciekawych inicjałach (litery: A i D) publikowanych przez Norwida w Nowym Jorku w albumie poświęconym Wystawie Światowej w 1853 r. (jakże te inicjały wyróżniają się swoją oryginalnością na tle pozostałych, konwencjonalnych rycin wypełniających album!!). Warto dodać, że sposób przedstawiania roślinności wypracowany już we wczesnych latach 40. nie ulegał poważniejszym zmianom z biegiem lat o czym nietrudno się przekonać zestawiając ze sobą rysunkowy autoportret Dolce far niente z 1845 r., wspomniane uprzednio inicjały powstałe w 1853 r., litografię Echo ruin z 1861 r. oraz winietę z listu Norwida (przedstawiającą Homera do Laury Czapskiej z 1870.
3. Lawowanie tuszem. W Spotkaniu Chrystusa pojawia się charakterystyczne, ściśle podporządkowane wykreślonym konturom lawowanie. Szczególnie „uczniowski” charakter prezentują podmalowania szat postaci. Tymczasem warto zwrócić uwagę, że w dorobku Norwida niezwykle rzadko pojawia się tak „uporządkowane” operowanie plamą malarską. Artysta, dla którego przez większą część życia podstawowe i dominujące medium stanowił rysunek, z ogromną swobodą posługiwał się akwarelową plamą barwną, dla której ów rysunek stanowił jedynie ogólne ramy. Warstwa malarska zachowywała zawsze sporą autonomię oraz cechowała ją swoboda i nierzadko wręcz „ekspresyjna” dynamika. Specyfikę lawowania zaprezentowaną w interesującej nas pracy można byłoby wyjaśnić tylko poprzez uznanie rysunku za kopię obcego dzieła (pamiętajmy, że w twórczości poety znajdziemy liczny zbiór odrysów i kopii). Jedynie w takiej sytuacji artysta mógłby starać się w sposób wierny oddać walorowe akcenty, starannie podmalowując fałdy szat. Przyjmując takie założenie trudno byłoby jednak wytłumaczyć jednoczesne problemy z odtworzeniem twarzy Chrystusa oraz widoczne na rysunku zmiany w sposobie ułożenia lewej ręki Zbawiciela.
Pozostaje kwestia sygnatury usytuowanej w prawym dolnym rogu kompozycji. Owszem, w dorobku Norwida można znaleźć w podobny sposób wykreślone podpisy. Poszczególne litery, jak i układ całości zbliżony jest do niektórych sygnatur Norwida, choć pewne wątpliwości budzą litery „r” i „w” oraz sposób ich połączenia. Proszę jednak zauważyć, że w kompozycjach lawowanych tuszem bądź akwarelą, nawet gdy były wykonywane na szkicu ołówkowym, Norwid kreślił sygnaturę tuszem bądź używaną w trakcie pracy farbą. Widoczna na rysunku Spotkanie Chrystusa sygnatura została natomiast wpisana ołówkiem (a nie, jak podaje w swej ekspertyzie p. XX rozwodnionym tuszem), co powinno wzbudzać nieufność, którą dodatkowo wzmacniają różnice pomiędzy lekko kreśloną, dosyć cienką kreską szkicu (widoczną dobrze w lewym dolnym rogu rysunku) a grubą kreską sygnatury, która wydaje się dodatkowo lekko roztarta.
W kontekście powyższych uwag nie można pominąć jeszcze jednej, aczkolwiek niezwykle ważnej informacji. Otóż, w okresie międzywojennym na paryskim rynku antykwarycznym pojawiła się ogromna liczba falsyfikatów uznawanych za dzieła Norwida. Wszystko za sprawą kolekcjonera Edwarda Krakowskiego, który gromadził artystyczne norwidiana. Paryskim handlarzom dzieł sztuki dostarczył wzory sygnatur Norwida, którymi na szeroką skalę posługiwali się oszuści. Krakowski zgromadził ogromny zbiór (kilkaset) rzekomych prac plastycznych Norwida: rysunków, akwarel, grafik, obrazów olejnych. W 1938 r. autorstwo niemal wszystkich obiektów z tej kolekcji zostało zakwestionowane przez wybitnego znawcę dziejów rysunku polskiego i europejskiego, kustosza Muzeum Narodowego w Warszawie, Jerzego Sienkiewicza. Większość „fałszywych Norwidianów” pochodzących ze zbiorów Krakowskiego trafiło w latach 60. XX wieku do Muzeum Narodowego w Warszawie, gdzie też znajdują się po dziś dzień. Pojedyncze prace pochodzące z tej kolekcji bądź też takie, które nie trafiły do rąk Edwarda Krakowskiego, aczkolwiek zostały niewątpliwie „spreparowane” dla jego potrzeb pojawiają się od lat na aukcjach antykwarycznych (zarówno w Polsce, jak i poza granicami kraju, głównie w Paryżu), gdzie niekiedy uchodzą za autentyczne dzieła Norwida. Kilka takich prac trafiło nawet – najczęściej drogą darowizny – do zbiorów polskich muzeów. Fakt sygnowania pracy nazwiskiem Norwida nie stanowi zatem żadnej gwarancji jego autentyczności i nie powinien być podstawą do potwierdzenia wątpliwej atrybucji.
Podsumowując, stwierdzam, że przedstawiony do opinii rysunek Spotkanie Chrystusa nie może być w sposób pewny i bezkrytyczny uznany za autentyczne dzieło Cypriana Norwida. Zbyt wiele elementów oraz aspektów tej kompozycji wzbudza co do postulowanej atrybucji poważne wątpliwości, podczas gdy brak argumentów (poza sygnaturą, która również pozostawia pewien margines niepewności, o czym pisałam powyżej) przemawiających za potwierdzeniem autorstwa Norwida.
Z całą pewnością pomocne w wyjaśnieniu wątpliwości dotyczących atrybucji rysunku byłoby podjęcie specjalistycznych badań laboratoryjnych (papieru, składu chemicznego tuszu), które mogłyby dostarczyć dodatkowych (choć niekoniecznie rozstrzygających) argumentów w tej kwestii. Przedstawiona w niniejszej opinii analiza stylistyczna nie pozwala na pozytywną weryfikację, umożliwiającą włączenie rysunku do artystycznego oeuvre Cypriana Norwida.
dr
Edyta Chlebowska
[1] Reprodukcje większości przywołanych w niniejszej
opinii prac plastycznych Norwida można znaleźć w podstawowych, powszechnie
dostępnych publikacjach z literatury przedmiotu, by wspomnieć monografię pióra
Aleksandry Melbechowskiej-Luty, Sztukmistrz.
Twórczość artystyczna i myśl o sztuce Cypriana Norwida, Warszawa 2001;
katalog wystawy Cyprian Norwid. Prorok
niechciany (Muzeum Literatury im. A. Mickiewicza, Warszawa 2001) oraz 11
tom Pism wszystkich Cypriana Norwida
w opracowaniu J. W. Gomulickiego (Warszawa 1976).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz